Camelbak M.U.L.E. NV z bukłakiem – recenzja

Camelbak M.U.L.E. NV z bukłakiem – recenzja

Camelbak M.U.L.E. NV
Rate this post

Plecak z bukłakiem Camelbak M.U.L.E. NV był przeze mnie używany przez prawie dwa lata. To zdecydowanie wystarczyło, aby odkryć jego wszelkie zalety i ukryte wady, choć tych pierwszych jest znacznie więcej.

Obietnice producenta

Najbardziej znany na świecie plecak z systemem hydro, wyposażony w tylny panel N.V.I.S., 5-milimetrowa pianka izolacyjna utrzymuje odpowiednią temperaturę płynu, regulowany systemem Slide, pas mostkowy, odczepiany pas biodrowy, odblaski dla polepszenia bezpieczeństwa użytkownika w warunkach słabej widoczności, ogólnie dostępna, odporna na warunki atmosferyczne kieszeń na nośnik MP3, wytrzymała osłona chroniąca plecak przed błotem i otarciami, zgrany z plecakiem pokrowiec przeciwdeszczowy. W zestawie znajduje się pojemny, 3-litrowy bukłak.

Moja opinia

Camelbak M.U.L.E. pochwalą miłośnicy off-roadu, ponieważ w kilku mniejszych kieszeniach bez problemu zmieszczą się wszelkie dokumenty, klucze od domu i kilka drobnych rzeczy. Paski na klacie i w pasie dają gwarancję, że M.U.L.E. nie będzie latał na wietrze i dziurach oraz przeszkadzał podczas jazdy. Zintegrowany z plecakiem 3-litrowy bukłak na wodę posiada dożywotnią gwarancję. Sprawdził się podczas długich wyjazdów, z dala od sklepów. Najlepszy w zestawie okazał się jednak pokrowiec przeciwdeszczowy, chytrze ukryty w dnie plecaka. Bardzo szybkim ruchem można go założyć przed wjazdem w błoto lub podczas deszczu. Suche dokumenty, telefon, aparat foto i inne gadżety – gwarantowane. Jak przystało na Camelbak, jakość wykonania jest na najwyższym poziomie. Biały materiał po kilku praniach nadal jest biały, prujące się szwy i urwane paski to dla Amerykanów temat nieznany. Jedynym minusem jest pojemność plecaka. 13 litrów wystarcza do schowania zaledwie najniezbędniejszych drobiazgów, a jednoczęściowy kombinezon mieści się tam na styk.